Koń w domu chodził jak złoto także stwierdziłam,że zabiorę go na jakieś ujeżdżeniowe zawody (taki sprawdzian przed powrotem na zawody skokowe). Niestety mój trener wyjechał na zawody do Niemiec z młodymi końmi.dlatego przygotowywałam się sama.
We wtorek (2 dni przed wyjazdem na zawody) wrócił do Polski i zrobił nam trening.
Ku mojemu zdziwieniu wyzwiska i krzyki leciały przez całą jazdę.. już chciałam rezygnować z wyjazdu,po czym trener na koniec dodał "było bardzo dobrze" :o
Boksy mieliśmy dostępne od 13:00 w czwartek,także coś po 12 wyruszyliśmy.
Rudy grzecznie wlazł do przyczepy c:
Na miejscu myślałam,że znowu będę stać w namiocie - jak się okazało później,wstawili nas do murowanej c:
Pogoda była krótko mówiąc do dupy. Lało niemiłosiernie.
Jakoś pomimo tego daliśmy radę. Rudy na początku nie dał na siebie wsiąść,bo startował galopem.
Później doznałam szoku.. nie chciał mnie zabić,nie brykał i NAWET SIĘ NIE BAŁ.
Pomijając totalną ciape z podłoża - byłam bardzo zadowolona z dodań,chociaż już czułam,że to nie to samo co w domu.
Ten deszcz to była istna masakra.
Uwierzcie.. wyglądałam gorzej niż koń.
Następnego dnia przygotowani na deszcz doznaliśmy olśnienia.. dosłownie wyszło słońce.
Nie padało.
Pierwszego dnia startów niestety byłam wściekła totalnie,bo mój koń miał mnie głęboko w zadzie.
Zero reakcji na łydke,na bata,ostrogi czy cokolwiek. Po prostu miał wylane.
Nie wiem jakim cudem do tego doszło.
Nie był zestresowany nowym miejscem - wręcz myślałam,że czuje się na wakacjach.
Powiem tak.. pierwszy przejazd był moim najgorszym w historii. Nigdy nie pojechałam tak źle - nawet kiedy konie brykały mi jak powalone.
Drugiego dnia mój trener dosłownie kazał mi wypić piwo trochę przed startem,bo po pierwszym dniu tak wyklinałam,że głowa mała.
Od kiedy to koń chodząc perfekcyjnie od miesiąca odwala coś takiego?
No masakra.
Drugi dzień trochę lepszy,bo byłam bardziej rozluźniona. Jednak dalej cudem pchałam konia przez czworobok - miałam wrażenie jakby miał mi zaraz stanąć.
Trzeci dzień był olśnieniem jak to słońce na ostatnim zdj!
Rudego nie musiałam aż tak pchać.
W miarę płynnie wszystko ujechał.
Niestety zatrzymanie w stępie pośrednim nie było na miejscu.
W ocenach szok 60% w P! Takim cudem Rudzielec zrobił swoje pierwsze oczko w P
Podsumowując całe zawody:
W końcu koniu zmądrzał. Nie walczy,nie atakuje człowieka,nie bryka,nie wysadza mnie w powietrze z czworoboku,nie płoszył się od powietrza!
Najwyższe oceny dostawaliśmy za rysunek i mój dosiad :)
Kolejne zawody już skokowe c: