Był to piątek 12.11.2017
Pierwszy raz po halowej przerwie miałam zamiar poskakać na placu. Ustawiłam super parkurek.
Koń świetnie chodził,skakał wszystko jak leci. Równo w tempie. Kilka razy szybciej zagalopował jak to on,parę razy bryknął. Bez rewelacji. Miałam skoczyć ostatnią stacjonatę śmieszne 80cm z rowem. Czyli skoki treningowe bez szału,a później ostatni raz potrójny szereg na 1 fule.
Po skoczeniu stacjonaty koń wpadł w jakiś szał zrobił ostry rozbieg rozbrykał się jak szalony oddając kilkakrotnie z zadu. Wystrzelił mnie z siodła,poleciałam na głowę.
To były ułamki sekund.Upadając poczułam jak dosłownie łamie mi się kręgosłup.
Krzyknęłam z bólu aż w końcu straciłam przytomność.
Myślałam,że już umarłam.
Straciłam przytomność,przyjechała karetka.
Lekarze powiedzieli,że nie powinnam przeżyć tego upadku i jest to jakiś cud.
A co mi jest?
-mocne wstrząśnienie mózgu
-złamane żebra po prawej stronie
-wybity bark
-mocne stłuczenie kolan
-wybite na 5 cm na prawo kręgi lędźwiowe
Koń żeby ukrócić mu temperament musi wylądować u mężczyzny w treningu.
Rudy wyjedzie na 3 miesiące do Jarosława Skrzyczyńskiego. Mam nadzieję,że Pan Jarek pomoże mi w ogarnięciu rudego wariata.
o matko! Jeździectwo to piękny sport, ale nie bezpieczne :(. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia!
OdpowiedzUsuń