Szukaj

niedziela, 14 maja 2017

MÓJ KOŃ CHCIAŁ MNIE ZABIĆ


Był to piątek 12.11.2017
Pierwszy raz po halowej przerwie miałam zamiar poskakać na placu. Ustawiłam super parkurek. 
Koń świetnie chodził,skakał wszystko jak leci. Równo w tempie. Kilka razy szybciej zagalopował jak to on,parę razy bryknął. Bez rewelacji. Miałam skoczyć ostatnią stacjonatę śmieszne 80cm z rowem. Czyli skoki treningowe bez szału,a później ostatni raz potrójny szereg na 1 fule. 
Po skoczeniu stacjonaty koń wpadł w jakiś szał zrobił ostry rozbieg rozbrykał się jak szalony oddając kilkakrotnie z zadu. Wystrzelił mnie z siodła,poleciałam na głowę. 
To były ułamki sekund.Upadając poczułam jak dosłownie łamie mi się kręgosłup. 
Krzyknęłam z bólu aż w końcu straciłam przytomność. 
Myślałam,że już umarłam.
Straciłam przytomność,przyjechała karetka.

Na szczęście za 3 tygodnie powinnam dojść do siebie.
Lekarze powiedzieli,że nie powinnam przeżyć tego upadku i jest to jakiś cud.

A co mi jest?
-mocne wstrząśnienie mózgu
-złamane żebra po prawej stronie
-wybity bark
-mocne stłuczenie kolan
-wybite na 5 cm na prawo kręgi lędźwiowe

Koń żeby ukrócić mu temperament musi wylądować u mężczyzny w treningu.
Rudy wyjedzie na 3 miesiące do Jarosława Skrzyczyńskiego. Mam nadzieję,że Pan Jarek pomoże mi w ogarnięciu rudego wariata.


1 komentarz:

  1. o matko! Jeździectwo to piękny sport, ale nie bezpieczne :(. Życzę ci szybkiego powrotu do zdrowia!

    OdpowiedzUsuń