Kiedy kupiłam rudego podkowy miał jak dla kucyka. Koń nie miał praktycznie na czym stać.
Po kontuzji rudy został okuty na międzykostny (wydłużane i poszerzane ramiona podkowy)
Przy kolejnej kulawiźnie,która wzięła się ze złego werkowania musieliśmy pościnać co nieco,żeby koń wyciągnął nogi przed siebie (próbowaliśmy się pozbyć postawy podsiebnej,która obciążała ścięgna)
Aktualnie zmieniłam kowala,który w końcu zajął się budowaniem "kapci" dla moich koni.
Zostały szerzej podkute. Lepiej zwerkowane (wyrównane ściany,kopyta zaczynają podobnie do siebie wyglądać,a nie jedno takie drugie takie).
Dzisiaj pierwsza jazda - kucie odbyło się 12.06.2017 i wykonywał je Adam
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz