Szukaj

czwartek, 27 listopada 2014

Choroba rudego :(

Mamy czwartek 27 listopada 2014.

Na godzinę 18:00 byliśmy umówieni z wetem. Spóźnił się pół godziny.
W tym czasie wyczyściłam konia,zachowywał się wyjątkowo spokojnie. Założyłam tranzelkę,ochraniacze i zapięłam lonże.
Mama lonżowała Rudego przez dobre pół godziny. Nie zrywał się ale przy prowadzeniu podgryzał i szarpał. W końcu przyjechał wet. Poprosił o ściągnięcie ochraniaczy i kłus. Koń bryknął i podskoczył metr nad ziemią,trochę zaczął się wyszarpywać i pokłusował.
Weterynarz po jednym okrążeniu podziękował (zwierzak kulał).

Wyszłyśmy na korytarz,wyczyściłam Rudemu kopyta.
Po  tym jak przeszłyśmy kawałek między boksami wet już czekał z przygotowanym sprzętem.
Zapięłam konia na dwóch uwiązach żeby się nie szarpał,wcześniej nakładając mu kantar i odpinając lonże.

Weterynarz sprawdził nogę. Z wielkiej opuchlizny praktycznie nic nie zostało,jednak noga wciąż lekko grzała i była bolesna przy dotyku.
Sierść została przygotowana do USG. (wygolona golarką podręczną)


Następnie pan nałożył specjalny żel na wygolone miejsce,po czym dołożył jeszcze na głowicę (końcówkę) od aparatu USG. 
Przyłożył do ścięgna i spoglądał na czarno-biały ekran.
Koń trochę się wiercił,z mamą starałyśmy się go uspokoić. 
Po dłuższej ciszy usłyszałam "Krwiak ładnie się wchłonął,jedyne co mnie bardzo niepokoi to zgrubienie na ścięgnie".
Rudy zaczął się szarpać,zanim go uspokoiłyśmy wet ponownie nałożył żel i badał nogę.
Pod koniec stwierdził,że koń bardzo mocno uderzył i tu potrzebny będzie zastrzyk.

Pomyślałam "Pewnie przeciwzapalny". 

A jednak nie.. Koń bardzo mocno szalał,próbował się wyrwać. Przyszła właścicielka pensjonatu i trzymała dudkę,którą założył wet. 
Spojrzałam na Rudego.. przymrużył oczy,wyglądał jakby mocno cierpiał. Niestety dudka była konieczna. 
Weterynarz zgiął nogę i wszczepił bodajże w staw KWAS HIALURONOWY.
Po zabiegu nałożono zwierzakowi ligninę owiniętą bandażem samoprzylepnym. 


Opatrunek mam ściągnąć za dwa dni (czyli w sobotę). 
Koń nie może chodzić przez kolejny miesiąc. Wet polecił żebyśmy prowadziły go przez 15-20 minut po korytarzu między boksami. Nie mogę z nim chodzić na hali ze względu na nierówne podłoże i to,że zwierzak tam się wyrywa galopem,bryka. 

Kolejna wizyta weterynarza pod koniec grudnia. 
Za tą przyjemność zapłaciłam po raz drugi 350zł :(

Nogi nie mam niczym smarować,nie zawijać itd. 

Miejmy nadzieję,że będzie lepiej.. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz